Duvet

Adam

- Haha, gdzieżbym śmiał - szatański uśmiech.
- A co ugryzło Ann ? - zaskoczony.

Blair

- Narazię.
- I widzisz? Nikt nie chce z tobą iść. - popatrzyła na niego z ukosa i znów się zaśmiała.
- Najwyraźniej ma coś lepszego do roboty.

(a tak naprawdę to już poszła spać xd)

Adam

oO`

- Wyjaśnisz mi czemu wszyscy poszli ? - zwrócił się do blondynki. - Może jednak to nie był najlepszy pomysł, żeby tu przychodzić...

Blair

- A bo ja wiem. - oparła się o blat. - Noc jest jeszcze młoda, ale może poprostu musieli już iść.

Adam

- To co idziemy, czy zostajemy tutaj i napijemy sie jeszcze? - spojrzał na nią pytająco - Decyzja należy do ciebie - uśmiechnął się.

Blair

- Możemy iść. Z resztą barman już się na mnie dziwnie patrzy, chyba nie wierzy, że tylę w siebie wlałam i jeszcze stoję. - zeszła z krzesła i zapłaciła za drinki. - No, więc chodź. - spojżała na niego i skierowała się w stronę drzwi.

Adam

Przepuścił ją w drzwiach i wyszedł z klubu.

Blair

Weszła do klubu pewnym krokiem przy okazji ściągając okulary. Wszyscy ludzie byli porozsiadani na dużych, miękkich sofach. Blair szukała wolnego miejsca, aż w końcu dojżała jedną kanape w głębi lokalu. Rzuciła spojrzenie na Nate by poszedł za nią. Usiadła wygodnie i wychiliła się by zamówić drinka. - Martini. - odparła patrząc na barmana.

Nate

Kierował się za dziewczyną, a już po chwili gdy znalazł sie na kanapie obok Blair odparł.

- Dobry wybór. A ja po prosze orange blossom. - zwrócił się do barmana.

Blair

Rzuciła okiem ciekawa na chłopaka. - Orange... Co? - zaśmiała się nie dosłysząc nazwy drinka. Barman podał jej kieliszek przyozdobiony kawałkiem limonki.

Nate

Już po chwili dostał drinka i upił łyka z szklanki.

- Nazwa nieistotna. Chcesz spróbować? - zaproponował wpatrując się w jej duże oczy.

Blair

- A co mi tam. - wyciągneła mu z ręki szklanke i skosztowała trunku. Lekko się skrzywiła. - Wstrętne. Jeszcze od tego umrzesz. Było by śmiesznie.

Nate

- I bym cię nawiedzał po nocach. - roześmiał się, zabrał z powrotem swojego drinka i wziął łyk.

Anabell

Przyszła już zupełnie ogarnięta po poprzednim. Usiadła przy barze, nie patrząc po obecnych. Wbiła wzrok w ladę.

Blair

- Ty to pijesz z przymusu, napewno. - zaśmiała się patrząc na niego i sącząc powoli martini. - Przecież ten drink smakuje jak sam tonik z jakimś lewym sokiem pomarańczowym. - dorzuciła i oglądając się po sali dostrzegła Ann. - Ej! Chodź tutaj! - krzykneła tak głośno by dziewczyną ją zauważyła.