Dom Blair

Anabell

- O, świetne. Takie właśnie chciałam - powiedziała i zarzuciła na siebie czane spodnie. - I jak? - stanęła przed Blair.

Blair

- Pięknie tygrysie. - zaśmiała się, ale Ann wyglądała naprawdę zjawiskowo. Rzuciła okiem na zegarek.
- No to chyba pora sie zbierać. Wszyscy już pewnie są w klubie, a tylko my się tak grzebiemy. - ubrała jeszcze tylko buty, cieńką kurtke, założyła torbę na ramię i wyszła.

Anabell

Wyjęła z szafy jakieś buty na obcasie i wybiegła na nich za Blair.

Blair

Taksówka przywiozła dziewczynę pod sam dom. Była wykończona, bolało ją praktycznie wszystko. Odrazu skierowała sie do sypialni, nie miała już siły nawet na prysznic tylko rozebrała się i zasneła.

Blair

Blair pierwsze co zrobiła to weszła do salonu. Budrys leżał do góry nogami na kanapie, która właściwie ociekała od śliny - mogła się tego spodziewać. Wygoniła psa na ogród i nasypała suchej karmy oraz nalała wody do misek, które postawiła przed drzwiami. Chciała dzisiaj się trochę zrelaksować i oddać swojej pasjii, ale najpierw musiała posprzątać.

Blair

Po godzinie było juz w miarę czysto. 'Ten pies mnie wykończy' pomyślała. Rzuciła okiem na zegarek; dzisiaj miała dostarczyć swoje nowe pomysły co do nowej okładki vogue, a była juz trochę spóźniona. Wzieła kluczyki od samochodu, projekty i wyszła.

David

Zapukał do jej drzwi z nadzieją, że zastanie ją w domu.
Niestety nikt mu nie otwierał.

David

Zrezygnowany poszedł powłóczyć się po mieście.

Blair

Weszła do domu wprowadzając chłopaka. - Rozgość się. - uśmiechneła się lekko i zaczeła szukać klucza. - A może coś do picia? Nie wiem czy to tak elegancko odrazu częstować gościa alkoholem, ale mam dobre wino, a w samotności go przecież nie wypije.

David

- Nie wiem, do eleganckich nie należę - roześmiał się. - Bardzo chętnie.

- A co my tu mamy - spojrzał na olbrzymiego psa rozwalonego na połowie dywanu.

Blair

Poszła na chwilę do kuchni, wzieła dwa kieliszki oraz butelke z trudnkiem; wróciła do pokoju biorąc po drodze klucze z szafki. Usiadła wygodnie na dużym fotelu i nalała wina sobie i Davidowi; podała mu jeden kieliszek. - No więc prosze. O i jeszcze jedno. - wręczyła mu kluczyk. - Teraz oficjalnie witam cię w Nowym Jorku. - uśmiechneła się i wzieła łyk. Rzuciła okiem na psa. - No tak... To jest Budrys. Tylko trochę mnie nie było, a już jak sam widzisz cały dywan jest obśliniony.

David

- Cóż za powitanie - uśmiechnął się i wziął łyk.

Rzucił okiem na psa. Błogo spał w najlepsze, śliniąc przy tym panele podłogowe.

- No tak - zaśmiał się - ta rasa ma to do siebie. Ładny domek - stwierdził oglądając się wokół.

Blair

- Ja jeśli chodzi o zwierzęta to znam sie tylko mniej wiecej na koniach. - odparła i spojżała na chłopaka. - Dzięki.

(zw, kolacja ;>)

David

- Jeździsz konno ? Ja też, choć dawno tego nie robiłem. - rzucił jej pojedynczy uśmiech i upił łyk wina. - A Czym zajmujesz się zawodowo ?

Blair

- Nie robie tego często, ale tak. - napiła się wina. - jestem fotoreporterką. Jeździsz po świecie i jeszcze ci za to płacą. - uśmiechneła się i wbiła wzrok w kieliszek. - A ty?